wyjechalem na szose troche pokrecic na kadencje po szkole. gliwice droga do sosnicowice do autosrady i spowrotem poniewaz sie ciemno zaczelo robic.
zaplot z tylu na sloneczko sie niesprawdza w sensie kolo sie trzyma i dziury mu niestrasze ale ale przy mocnych depnieciach obrecz sie wygina i ociera o hamulce. gdyby nie przejazd przez miasto srednia by byla ponad 30km/h. musze jeszce troche pokrecic w progu tlenowym poniewaz na kurierce to tylko wytrzymalosc idzie w gore.
dzis rano zaplotlem tylnie kolo na sloneczko :PPPP pojechalem to katos pociagilm po rower i na mase. masa przejchana i cisne do domciu jak najszybciej. bylo pusto zadnej zywej duszy i przejscie dla pieszych z sygnalizacja. nie takie na przycisk tylko co jakis zcas sie zmienia na czerwone i se kulturalnie smiglem przeznie. jakies 500m dalej mnie zatrzymali. i 300zl mandatu i sie niedalo z nimi dogadac. bylo po 20stej ciemno nikogo niebylo. jeszce jak siedzxialem w radiowozie ktos icgh przez radio wzywal to gliniarz odpowiedzial ze niemoga jechac bo maja jeszcze 13km do wyjezdzenia. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
zablokowalo sie tylnie kolo w czasie jazdy i zacisk wystrzelil jak z procy jak sie okazalo zablokowala sie piasta tylnie pokrzywila miste i wylamala zebatki w bebenku. pech na calym froncie obrecz i piaste juz mialem. pozostalo je zaplesc kupilem szprychy zaplatalem kolo 4h i sie okazalo ze za krotkie szprychy ;/.//
dzis sie jakos wypompowalem z sil fakt ze byl ciezki dzien rano z bazy wyjechalem o 8:30 a zjechalem po 16stej totalny hardkore wszyskie km w malym kwadracie niewjezdzajac do 3 strefy (pow 3km od rynku) w niektorych miejsach chodnikach i na mniej uczeszczanych drogach niedalo sie jezdzic snieg mokry ktory zapadal sie od szosową oponą z tyłu
zabralem torbe i rzeczy cywilne ze soba zeby zrobic ostatni kurs i do domu odrazu bez zkjezdzania na baze 17:04 pociang do gliwic spieszylem sie zapiepszalem ile sil w nogach(bylo ich niewiele) o 16:58 dotarlem na dworzec szczesliwy :D ze zdorzylem to do kasy szybko kupic bilet na rower. a tu zonk :D kolejka po horyzont 20min stalem o dziwne okienko sie nazywalo SZOP SZYBKA OBSLUGA PODROZNYCH. dzien kryzysu juz niemialem sily jechac caly dzien sie czulem slabo nogi mi poprostu wysiadly. moze dlatego ze caly tydzien jezdzilem typowo silowo zeby trenowac sile na MTB. teraz 2 dni przerwy bo weekend to sie jakos odnowie. 6 kursow.
bylo w sumie niezle kolo jechc do myslowic zeby paczke do sosnowca przewiesc z myslowic. wracajac z sosnowca zlapalem kapcia ale jak to plastikowa pompka przestala dzialac ;d bylo po 15 stej i jeszcze 3 kursy mialem. 10km na kapciu z przodu jechalem. detka do latania juz sie nienadala ;p ale opona przerzyla jednak schwalbe to schwalbe ;d
11 kursow caly dzien sypalo po 13stej to juz masakra :D auta osobowe pod niektore gorki nieumialy podjechac :D a ja dociazony rowerkiem dawalem rade hehehe
6 kursow. jedyne co mnie denerwuje w kurierc to klocki hamulcowe jak sa dzis takie jak dzis. mokro bagno snieg to klocki wytrzymuja 2 dni. dla przykladu zalorzylem w pon rano klocki nowe dzis byly juz blachy przebieg ~130km. i para klockow w dupie jedna para 5zl.